poniedziałek, 16 września 2013

Paris...

Do Paryża jechaliśmy z Gent. 280 km, niecałe 3 godziny jazdy. Pół dnia przed nami. Mieliśmy zostawić bagaże w hotelu, jechać do centrum, zjeść porządną kolację. Okolice lotniska Charles De Gaulle - korek. Czekamy, stoimy... i tak półtorej godziny. Pomoc drogowa przyjeżdża, każą jechać przez centrum - kolejne półtorej godziny... Zajeżdżamy do hotelu, godzina 18. 30, zostawiamy walizki, idziemy jeść. Wychodzimy na ulice, wszędzie brudno i nieciekawie, a w okolicy głównie kebaby. Wracamy. Hotel połączony z centrum handlowym, kierunek Mc Donald's. Moja pierwsza buła od ponad pół roku.
To była moja trzecia wizyta w Paryżu. Pierwszy raz byłam w drugiej klasie liceum. Pierwsza wycieczka zagraniczna, niesamowita radość. Do tego razem z koleżankami cieszyłyśmy się, że będziemy mogły pogadać po francusku! A co, w końcu podstawy już poznałyśmy :P Wtedy też pierwszy postój - Mc Donald's. Pierwsze rozczarowanie. Brud, na końcu sali śpi bezdomny, do toalety aż brzydzi się wejść. Podróż metrem - strach dotknąć czegokolwiek, kolejni bezdomni. Zdecydowanie jest to miasto kontrastów. W jednej chwili można je znienawidzić, a po kilku chwilach pokochać. Wiem co mówię, bo naprawdę byłam zrozpaczona po kilku chwilach pobytu w miejscu gdzie znajdował się nasz hotel.
Na temat jazdy samochodem nie będę się rozwodzić. Tam nie ma zasad. Jesteś na środkowym pasie na rondzie, chcesz zjechać, proszę bardzo! Oczywiście nie włączaj kierunkowskazu, bo po co?!  Pierwszy szok przeżyliśmy 3 lata temu, jak podróż poślubną spędzaliśmy w Belgii i jednego dnia wyskoczyliśmy do Paryża. Mąż miał chwilę zastanowienia, jak wjechać na rondo ;) 
O miejsce parkingowe też ciężko.
My dojeżdżaliśmy autem do centrum, dalej chodziliśmy pieszo. Nie chcieliśmy Piotrusia narażać na ścisk w metrze, nie mówiąc już o brudzie i bakteriach... A kilometrów przeszliśmy sporo...





Takie dzieła sztuki wpadły mi w oko w Luwrze ;)










14 komentarzy:

  1. Hmmm... sprzeczne odczucia.
    Ale i tak mam ochotę krzyknąć: "Rany Julek! Ale Wam ZAZDROSZCZĘ!!!"

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, odczucia sprzeczne, ale naprawdę trudno się w tym mieście nie zakochać! Widok przepięknej architektury, zabytków i wieży naprawdę zapiera dech! My na pewno jeszcze nie raz tam wrócimy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, wiem! Byłam tam dwa razy i wprost marzę o powrocie! :) Cały czas mam nadzieję, że kiedyś wybierzemy się z Mężem i Synkiem w długą podróż po Francji...

      Usuń
  3. Mam też mieszane uczucia jeżeli chodzi o Paryż. Byłam tam z Mężem, jeszcze nie Mężem wtedy w 2009 i gdyby pewnie nie to, że był to mega romantyczny wyjazd Paryż aż tak bardzo by mnie nie zachwycił. Tak, jak piszesz - raz zachwyca a raz nie. Mimo wszystko ma w sobie magię:) a ja znów się zachwycam zdjęciem Piotrulka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie najwięcej magii ma w sobie wieczorem.

      Usuń
  4. My wybieramy się do Paryża od kilku lat... i ciągle coś. Jesteśmy w okolicach, ale jakoś ciągle nam nie po drodze. Za miesiąc znów lecimy do Belgii, gdzie mieszkamy 12km od granicy francuskiej i do Paryża mamy ok 200km :) może tym razem się uda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak blisko macie, więc koniecznie musicie się wybrać :)

      Usuń
  5. Piotruś podróznik na całego! Nigdy nie byłam w Paryżu, ale marzę by kiedyś się tam wyrwać. Zazdroszcze Piotruli zdjęć przy wieży Eiffla, zastanawiam się czy mnie dałoby radę tak podniesc :))) Rodzinka super z Was!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, mąż musiałby mieć baaaaardzo długie ręce żeby Cię tak podnieść :) Wyzwanie dla niego ;) i motywacja, żeby Was zabrał!

      Usuń
  6. Paryska architektura <3 - cała reszta do wymiany :[

    OdpowiedzUsuń
  7. ja nie byłam, ale marzy mi się:) zdjęcia macie cudne:)

    OdpowiedzUsuń
  8. ja pokochałam Paryż za pierwszym razem i tak jest do tej pory, co śmieszne nie spotkałam się z tym co piszesz - bezdomni i brud, chociaż z drugiej strony jak pomyślę to "znana restauracja", a w niej myszy - ot co mnie spotkało.
    Ale zgadza się, tam parkuje się na "zderzak" i ciężko jeździ.
    Coś co mnie denerwowało to fakt, że ciężko się dogadać.

    OdpowiedzUsuń

Blogging tips